wtorek, 22 lutego 2011

Wyjazd służbowy

I tak to jest jak się jest na wyjeździe służbowym przez ponad tydzień to nie ma czasu na pisanie... szkoda bo polubiłam ostatnio. Właśnie mój synio zaczął mnie szukać krzycząc mama, mama, gdzie jest mama (zamknełam się przed wszystkimi w pokoju z komputerem ;), ale czuje, że na dzisiaj to tyle z mojego pisania ech....
Ostatnio odczuwam chroniczny brak czasu: dla syna, dla męża, dla siebie, dla koleżanek, dla tych wszystkich przyjemnych rzeczy, które robię w między czasie, ale w przyszłym tygodniu powinno być lepiej, więc do zobaczenia ...

poniedziałek, 14 lutego 2011

W co się bawić wieczorami

 Mój synio lubi jak pokazuje mu różne cienie na ścianie, śmieje się przy tym niesamowicie i próbuje zgadnąć co mama pokazuje, fakt, że trochę niezdarnie to robię, ale staram się :). Znalazłam w sieci podpowiedzi, chyba dzisiaj skorzystam z tej ściągi...
Cienie ...

czwartek, 10 lutego 2011

Poradnik dobrej żony z 1955 roku

1) Have dinner ready. Plan ahead, even the night before, to have a delicious meal ready on time for his return. This is a way of letting him know that you have be thinking about him and are concerned about his needs. Most men are hungry when they get home and the prospect of a good meal is part of the warm welcome needed.
2) Prepare yourself. Take 15 minutes to rest so you'll be refreshed when he arrives. Touch up your make-up, put a ribbon in your hair and be fresh-looking. He has just been with a lot of work-weary people.
3)Be a little gay and a little more interesting for him. His boring day may need a lift and one of your duties is to provide it.
4) Clear away the clutter. Make one last trip through the main part of the house just before your husband arrives. Run a dustcloth over the tables.
5) During the cooler months of the year you should prepare and light a fire for him to unwind by. Your husband will feel he has reached a haven of rest and order, and it will give you a lift too. After all, catering to his comfort will provide you with immense personal satisfaction.
6) Minimize all noise. At the time of his arrival, eliminate all noise of the washer, dryer or vacuum. Encourage the children to be quiet.
7) Be happy to see him.
8) Greet him with a warm smile and show sincerity in your desire to please him. 

9) Listen to him. You may have a dozen important things to tell him, but the moment of his arrival is not the time. Let him talk first - remember, his topics of conversation are more important than yours.
10) Don't greet him with complaints and problems.
11) Don't complain if he's late for dinner or even if he stays out all night. Count this as minor compared to what he might have gone through at work.
12) Make him comfortable. Have him lean back in a comfortable chair or lie him down in the bedroom. Have a cool or warm drink ready for him.
13) Arrange his pillow and offer to take off his shoes. Speak in a low, soothing and pleasant voice.
14) Don't ask him questions about his actions or question his judgment or integrity. Remember, he is the master of the house and as such will always exercise his will with fairness and truthfulness. You have no right to question him.
15) A good wife always knows her place. 


Ciężko miały żony w tamtych czasach, kiedy pan i władca wracał do domu :)
Tak sobie myślę, że chyba nijak to się ma do obecnej rzeczywistości i całe szczęście ;)

dziękuję, proszę czyli jak uczyć dziecko dobrego zachowania

Od paru miesięcy uparcie powtarzamy naszemu szkrabowi kiedy mówi się dziękuję, proszę itp. Tak jak proszę a raczej profe pojął w miarę szybko (tzn. za każdym razem gdy czegoś chce to jest profę, dopiero gdy ja mówię, że niestety nie może dostać ciasteczka bo zaraz będzie obiad jest DAJ MI TO, DAJ MI, DAJ MI!!!!), tak z dziękuję był problem. Nie martwiło mnie to bo stwierdziłam, że ma jeszcze czas, że to trudne słowo.
Ale wczoraj mój synio, mnie zaskoczył. Byliśmy u babci, zjedliśmy tam kolację i przy wyjściu co: mój synio wyciąga do baby ręke i mówi dekuje...
Jestem z niego taka dumna, że aż musiałam to opisać na blogu :)))))
Jednak ciągłe powtarzanie tych słów zdało egzamin, a myślałam, że to bezsensowne
Ech duma mnie rozpiera ...

środa, 9 lutego 2011

Jeszcze tylko 17 lat i pójdzie na studia ...(czyli jak bardzo kochamy swoje dzieci)

"Dzieci da się przetrzymać!
Każdy dzień zbliża nas do wolności. Za dwadzieścia parę lat znowu się wyśpimy!
A gdyby tak wyjechać na Haiti i wrócić kiedy one będą już podchowane? Za jakieś 15 - 20 lat?
Dzieci to nasza przyszłość. Pamiętajmy o tym wgryzając zęby w ścianę.
Dzieci nie da się wychować. Ale próbujmy. Próbujmy...
A teraz zróbmy dobrą minę i powtarzajmy, że dzieci są cudowne."
Leszek K. Talko - dedykacje do książek

No i nic dodać, nic ująć ...

kura domowa kontra kobieta sukcesu

Kto ma lepiej? Kto jest lepiej postrzegany? A najważniejsze - kto jest szczęśliwszy?
Wykształcona, zawsze umalowana, włosy spięte, piękna garsonka świeżo odebrana z pralni, biżuteria, obcasik, elegancka aktówka, w której zawsze masa dokumentów, komórka wiecznie dzwoniąca, w drugiej ręce laptop i kluczyki do samochodu z salonu. Jedziemy dalej do pięknego domu, parkujemy samochód, wchodzimy do domu, a tam...nasz kochany skarbek leci uśmiechnięty do mamy, której nie widział od rana, a nawet od wczorajszego wieczora, bo przecież mama wychodzi zanim wstanie.Taki obraz kobiety sukcesu kreuja media, piętnując jednocześnie mamy przebywające w domu z dziećmi. Jednak dzień kobiety sukcesu nie kończy się na świetnym samochodzie, dobrze płatnej pracy, druga połowa dnia, kiedy kobieta sukcesu wchodzi do mieszkania/domu jest ważniejsza. Ta druga część dnia sprawia, że kobieta jest szczęśliwa widząc swoje ukochane dziecko lub nieszczęśliwa gdyż za zamkniętymi drzwiami do mieszkania jest tylko samotność.
Z drugiej strony mamy "Kurę domową" - "wynik przeistoczenia się kobiety niezależnej, dbającej o siebie i swoją karierę w coś innego"(www.nonsensopedia.pl) taki obraz kreują media. Jednak czy istniej dzisiaj kobieta, którą można nazwać kiedyśną kurą domową. Dzisiejsza "kura domowa" rzadko chodzi w rozciągniętych, poplamionych jedzeniem ciuchach, rzadko siedzi cały dzień w garach, wychowując w domu swoje dziecko i jej jedyną atrakcją są mamusiowe spotkania na placu zabaw. Dzisiejsza "kura domowa" znajduje czas dla siebie, żeby się umalować, ułożyć włosy, mieć własne zainteresowania oprócz dzieci. Dzisiaj mamy pozostające w domu to nie "kury domowe", tylko kobiety z krwi i kości, eleganckie, wykształcone, które zdecydowały się na bycie z dzieckiem, wychowywanie go, na pielęgnowanie domowego ogniska. To gospodyni domowa, która ciężko pracuje i zanim powiemy o niej kura domowa, która nie pracuje i nie ma ambicji, zastanówmy się czy tak aby na pewno jest.
Która ma lepiej? Wszystko zależy od wewnętrznego poczucia szczęścia i spełnienia. Nie szufladkujmy ludzi w/g ról jakie spełniają w społeczeństwie.

Terror laktacyjny...

Zapewne dużo na ten temat można znaleźć w sieci, ale ja opowiem swoją historię. Tak naprawdę dopiero parę miesięcy po zakończeniu (przymusowym) karmienia piersią zrozumiałam, że doświadczyłam tzw. terroru laktacyjnego.
Otóż zaczęło się zwyczajnie, wizyta u położnej, lekarz, szkoła rodzenia, koleżanki, koledzy (no tu może przesadziłam ;), rodzina wszyscy jak jeden mąż twierdzili: "Każda matka jest w stanie wykarmić swoje dziecko".
Hmmm zaszczepili mi tą myśl bardzo głęboko w mojej głowie, nie wiedziałam, że aż tak. Po paru miesiącach, gdy mały był już wśród nas, ta myśl mnie prześladowała dniami i nocami, a mój synio wciąż płakał...Czemu płaczesz myślałam, przecież nie z głodu, przystawiam Cię do piersi (dobrze, tak powiedziała położna), a każda matka wykarmi o własnych siłach swoje dziecko. Po trzech tygodniach męczarni (mojej i mojego dziecka) stwierdziłam, że pier....,dałam mu butelkę. Mój synio pierwszy raz spał 3 godziny, ani razu nie zapłakał, co się później okazało miałam za mało mleka, dodam tylko, że sprawdzałam, czy przypadkiem nie mam za chudego mleka (nie było przynajmniej w/g moich koleżanek, które uświadomiły mnie, że jak śmietanka się wytrąca to jest ok - hmmm nie będę tego teraz komentować).

Tak więc, drogie mamy - Nie każda matka jest w stanie wykarmić swoje dziecko, co więcej nie ma przymusu, nie róbmy z siebie cierpiętnic bo tak nam ktoś powiedział, co więcej nie pozwalajmy cierpieć dziecku (ja pozwoliłam przez trzy tygodnie i do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć)

Drodzy rodzice, koleżanki, i inni prolaktacyjni (jak zwał tak zwał) - wara od naszych piersi i sposobu karmienia naszego dziecka ! To nasza sprawa i nasz wybór.

Przeciwniczka terroru laktacyjnego

Nuki, nuki

Mój mały urwis wstał dzisiaj rano, baaardzo rano, przybiegł do naszej sypialni i krzyczy nuki, nuki, nuki, mama, nuki...ja do mojego drugiego urwisa przez sen:
- O co mu chodzi?
Mój mąż:
- O smoka

W tej jednej chwili uzmysłowiłam sobie, że on to rozumie, a ja nie, dlaczego, przecież to ja jestem matką, to ja powinnam najbardziej rozumieć naszego syna, dlaczego?!? Poczułam się strasznie dziwnie. Trochę zazdrosna, tak, tak, wiem, nie powinnam, bo to przecież mój mąż, ale jednak...
Sprawa smoka i jego noszenia przez mojego prawie dwuletniego syna pozostawiam na oddzielny post :)

poniedziałek, 7 lutego 2011

Jej wysokość zołzowatość

Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? Chyba z tego samego powodu, co kobiety kochają facetów drani. Facet to zdobywca, logiczne jest, że zołza nie jest łatwym łupem. Nie podkłada się facetowi od tak, żeby ją zdobyć trzeba się napracować, trochę pomyśleć, trochę pokombinować. Jednocześnie zołza dla niektórych to tylko obiekt, popatrzeć można bo ciekawy, ale lepiej obejść, nie wdawać się w dyskusję bo po co.A tak naprawdę, który facet wytrzymałby z zołzą 24 na dobę, bez wytchnienia przez całe życie?
Więc jak to jest z tymi zołzami? Moim zdaniem dobrze jest bywać w związku zołzą, podkreślam bywać. Bo zołza wymaga, wie czego chce i próbuje to osiągnąć, ale wspólnie ze swoim partnerem motywując go do rozwoju. Bo życie z zołzą jest fascynujące, gdy ta dorzuca od czasu do czasu pikanterii do codziennych czynności, bo dzięki niej facet musi stanąć na wysokości zadania, bo musi pokonać swoje lenistwo i działać. Bo życie z zołzą/zołzem tymczasową/ym jest kolorowe i bogate w smaku i chyba o to właśnie chodzi.

niedziela, 6 lutego 2011

"...(nie)wesołe jest życie staruszka..."

Wczoraj na parkingu pod jakimś sklepem pewna Pani poprosiła mnie o pieniądze...kobieta jak sądzę miała około siedemdziesiątki, miała bardzo zmęczone oczy i widać było, że prosi bo nie ma wyjścia ... i tak sobie myślę do czego to doszło, że staruszka, która zapewne pracowała przez całe życie musi żebrać na jedzenie...smutne, tragiczne i bardzo przygnębiające :(

czwartek, 3 lutego 2011

Dziecko w sieci

http://www.dzieckowsieci.pl/mmedia.php?file=repository/promocja-bezpieczenstwa/ulotka-PROMOCJA-podglad-150dpi.jpg
Moje dziecko jeszcze nie jest na tyle duże, żeby same buszowało po necie, ale pewnie za rok-dwa zrobi pierwsze kroki w tym kierunku. Uważam, że akcje tego typu są jak najbardziej wskazanego i cieszę się, że w końcu są, gdyż uwrażliwiają rodzica (który przyznajmy się szczerze nie myśli na co dzień o takich rzeczach bo ma masę innych problemów) na niebezpieczeństwa jakie kryje internet.

środa, 2 lutego 2011

Polki scrapują :)

http://ana-brises.blogspot.com/2011/01/seksowny-i-kolorowy-zawrot-gowy.html
Naprawdę śliczne rzeczy robi Ania, jestem zachwycona :)

satysfakcja z pracy

Chyba brakuje mi wyzwań w mojej obecnej pracy, niby robię to co lubię, cały czas uczę się czegoś nowego, poznaje to o czym nawet nie miałam pojęcia, a jednak...chyba problemem są ludzi, Ci z góry, nie rozumieją, ciągle smęcą, żądający dziwnych tabelek, wykresów, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie, ech..., ostatnio coraz częściej myślę o rezygnacji, wówczas mogłabym się całkowicie oddać mojej stronie nad którą pracuje, mam nadzieję, że wszystko się z nią uda tak jak zaplanowałam, narzazie czekam na projekt, jestem strasznie podekscytowana :)

wtorek, 1 lutego 2011

Stan pogody :)

http://www.youtube.com/watch?v=oNuNGfpdgBg

Covery są różne, jedne lepsze, inne gorsze, ale myślę, że ten nie ustępuje w niczym oryginałowi. Polecam.

idziesz do kąta...

Do tej pory stosowałam ten rodzaj kary, uważając, że to dobry sposób, nie dajesz klapsa, dziecko musi się samo uspokoić w tzw. kącie, czy też na poduszce lub specjalnym krzesełku... no i cała moja filozofia runęła w dniu dzisiejszym kiedy przeczytałam artykuł Warunkowe rodzicielstwo
Ech i wszystko trzeba zaczynać od początku, człowiek uczy się całe życie zwłaszcza jak wychowywać swoje dziecię :)

Test dla rodziców - czy umiemy wychować nasze dziecko?

test dla rodziców
Na tej stronie znajdziecie test dla rodziców sprawdzający poziom waszych kompetencji wychowawczych.
Z badań wynika, że tylko 8% rodziców można ocenić dobrze, 17% nie zaliczyło testu, a 41% uzyskało ocenę mierną. Uważam, że to zadziwiające w obecnych czasach, kiedy tak dużą uwagę przywiązuje się do sposobu wychowywania dziecka.