czwartek, 27 stycznia 2011

czyżby już po....

Mój synio od dwóch dni jest w dobrym nastroju, nie broi, nie bałagani, nie jęczy, nie płacze po prostu aniołek (oczywiście  w porównaniu do wcześniejszych zachowań). Oczywiście poinformowałam o tym męża. Tak potoczyła się dalsza część rozmowy:
Mąż: O super, ej to może mu juz przeszedł ten bunt dwulatka? :))))
Ja z niedowierzaniem, ale jednak powiedziałam: może....
No i się zaczęło....nagle pisk, wrzask, jęki, a wszystko bo się przewrócił, ale jęki były jeszcze przez 3 godziny od wywrotki: MAMA, MAMA, MAMA
Po 3 godzinach, gdy mój szkrab zmęczony poszedł spać, mój mąż stanowczo stwierdził:
No to się nie skończyło ....
Aż śmiać mi się chce z samej siebie, że w ogóle mogłam pomyśleć, że mój buntownik po miesiącu przestał się buntować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz