środa, 19 stycznia 2011

wyjście z domu....

Kto by się spodziewał, że wyjście z domu może być aż tak ciężkie...mały gdy tylko poinformowałam go, że mama musi wyjść do pracy i zostanie z opiekunką, zaczął krzyczeć: MAMA, MAMA, MAMA, uczepił się mojej nogi i nie wypuszczał mnie nawet do łazienki. To nie był pierwszy raz, wielokrotnie wychodziłam już z domu i zostawał ze swoją opiekunką. Na nic zdały się tłumaczenia, że mama go bardzo kocha, że wychodzi tylko na chwilkę, że zaraz wróci, a on  w tym czasie pobawi się...Jak to się skończyło? Wychodząc z domu, jeszcze na klatce słyszałam krzyk mojego dziecka, minęłam sąsiadkę, która spojrzała na mnie oburzonym wzrokiem, że zostawiam dziecko tak płaczące, na początku poczułam się jak typowa wyrodna matka, ale później uświadomiłam sobie, że przecież muszę iść do pracy i nic na to nie poradzę, że moje dziecko właśnie ma etap nie odstępowania mnie na krok. Przypomniało mi się, jak chodziłam z Kubą na spacerki, jak był jeszcze malutki (3-4 miesiące), lato było gorące, więc leżał w wózku w samym pampersie, nakryty pieluszką tetrową, a tu nagle słyszę głos zza siebie, jak tak można, zaraz się przeziębi, co z Ciebie za matka ....., teraz to tylko śmiać mi się chce :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz