Jak byłam ciężarówką to wszystkim mówiłam jak to ja super będę wychowywać swoje dziecko, żadnych telefonów do zabawy, bajki dopiero po drugim, a może nawet trzecim roku życia, brak dostępu do komputera, no i absolutnie żadnych klapsów. Ha ha ha, wszystko się zmieniło gdy mój mały przestał spokojnie mieszkać u mnie w brzuchu, a odkąd skończył roczek to już w ogóle wszystko się pozmieniało.
Ale wracają do tematu, niby jestem przeciwna klapsom, ale przyznaje się, że dałam klapsa mojemu urwisowi, lekko nawet nie poczuł bo miał na sobie pełną pieluchę, na chwilę znieruchomiał, a potem zaczął się śmiać. A moja furia sięgnęła wtedy zenitu, ale cóż sama sobie byłam winna ;), teraz jest inaczej. Czasami moja cierpliwość jest wystawiona na ciężką próbę, ale znajduje w sobie siłę, żeby wyjść z pokoju w którym jest moje rozbrykane dziecko i mieć 3 min na wyciszenie. O dziwo naprawdę pomaga. Mały też się wtedy uspokaja i możemy dalej wykonywać przerwaną czynność.
Za czy przeciw - chyba każdego indywidualna sprawa, ważne tylko żeby znać umiar ....we wszystkim....:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz