Kiedyś ktoś mi zarzucił, że naczytałam się "mądrych" książek o wychowaniu dzieci i próbuje tak robić. A ja się pytam no i co w tym złego??? Chyba to, że po przeczytaniu pierwszej książki Tracy Hogg "Język niemowląt" mój szkrab zaczął sam sypiać w swoim pokoju i przesypiał całą noc, że zaczęłam go bardziej rozumieć, że nie starałam się być perfekcyjna we wszystkim itd.... Oczywiście traktowałam wszystkie poradniki, które czytałam trochę z przymrużeniem oka, nie stosowałam wszystkich rad, część zmieniałam pod siebie, ale ogólnie wszystkie książki coś wniosły do mojego życia, do mojego sposobu postrzegania dziecka, niektóre dodawały mi otuchy.
Więc czemu nie mam czytać książek, które pomagają mi w wychowywaniu dziecka? Chyba lepiej uczyć się nowych rzeczy, postrzegać sprawy inaczej, niż stać w miejscu i zastanawiać się co ja robię źle, że moje dziecko jest takie, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz