środa, 9 lutego 2011

kura domowa kontra kobieta sukcesu

Kto ma lepiej? Kto jest lepiej postrzegany? A najważniejsze - kto jest szczęśliwszy?
Wykształcona, zawsze umalowana, włosy spięte, piękna garsonka świeżo odebrana z pralni, biżuteria, obcasik, elegancka aktówka, w której zawsze masa dokumentów, komórka wiecznie dzwoniąca, w drugiej ręce laptop i kluczyki do samochodu z salonu. Jedziemy dalej do pięknego domu, parkujemy samochód, wchodzimy do domu, a tam...nasz kochany skarbek leci uśmiechnięty do mamy, której nie widział od rana, a nawet od wczorajszego wieczora, bo przecież mama wychodzi zanim wstanie.Taki obraz kobiety sukcesu kreuja media, piętnując jednocześnie mamy przebywające w domu z dziećmi. Jednak dzień kobiety sukcesu nie kończy się na świetnym samochodzie, dobrze płatnej pracy, druga połowa dnia, kiedy kobieta sukcesu wchodzi do mieszkania/domu jest ważniejsza. Ta druga część dnia sprawia, że kobieta jest szczęśliwa widząc swoje ukochane dziecko lub nieszczęśliwa gdyż za zamkniętymi drzwiami do mieszkania jest tylko samotność.
Z drugiej strony mamy "Kurę domową" - "wynik przeistoczenia się kobiety niezależnej, dbającej o siebie i swoją karierę w coś innego"(www.nonsensopedia.pl) taki obraz kreują media. Jednak czy istniej dzisiaj kobieta, którą można nazwać kiedyśną kurą domową. Dzisiejsza "kura domowa" rzadko chodzi w rozciągniętych, poplamionych jedzeniem ciuchach, rzadko siedzi cały dzień w garach, wychowując w domu swoje dziecko i jej jedyną atrakcją są mamusiowe spotkania na placu zabaw. Dzisiejsza "kura domowa" znajduje czas dla siebie, żeby się umalować, ułożyć włosy, mieć własne zainteresowania oprócz dzieci. Dzisiaj mamy pozostające w domu to nie "kury domowe", tylko kobiety z krwi i kości, eleganckie, wykształcone, które zdecydowały się na bycie z dzieckiem, wychowywanie go, na pielęgnowanie domowego ogniska. To gospodyni domowa, która ciężko pracuje i zanim powiemy o niej kura domowa, która nie pracuje i nie ma ambicji, zastanówmy się czy tak aby na pewno jest.
Która ma lepiej? Wszystko zależy od wewnętrznego poczucia szczęścia i spełnienia. Nie szufladkujmy ludzi w/g ról jakie spełniają w społeczeństwie.

5 komentarzy:

  1. Ja marzę żeby zostać Kurą Domową! Słowo daję, nawet takie marzenie miałam wpisane gdzieś tam w jakimś serwisie w rubryce "marzenie"! Niestety finanse samotnej matki (pracującej kury domowej) na to nie pozwalają :-( Ale może kiedyś...
    Tak bym chciała zaczynać dzień od naszykowania dla rodziny śniadania, sprzątać, prać, prasować, utrzymywać porządek pomiędzy długimi i aktywnymi spacerami z dziećmi, robić zaplanowane (i nie tylko) zakupy, wspólnie gotować codziennie inne przysmaki, eksperymentować w kuchni (uwielbiam gotować i jeść! tylko brakuje mi na to i czasu i pieniędzy aktualnie...). Z uśmiechem wymyślać ciekawe zabawy na ciemne popołudnia i zabierać dzieci na ciekawe wycieczki lub wyszukiwać atrakcje kulturalne w okolicy... A także planować i organizować wyjątkowe wakacje...

    I nie brakowałoby mi pracy, aktówki, komórki... A na obcasach mogłabym chodzić po domu (gdyby mi się nagle zechciało). Może kiedyś... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, jak tak sobie przeczytałam twoje marzenie, to szczerze powiem coś w tym jest i nie chodzi o to , że mi się nie chce pracować, ale perspektywa tych wszystkich rzeczy, które można robić z dzieckiem (wędrówki, zabawy, wspólne gotowanie itp) jest kusząca :), w każdym razie życzę Ci żeby marzenie się kiedyś spełniło...chociaż przy obecnej polityce prorodzinnej naszego państwa ....daleka droga, ale naprawdę szczerze Ci tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że każda kobieta musi wsłuchać się we własne JA.
    Ja przy pierwszym dziecku marzyłam by zostać w domu z synkiem aż do chwili kiedy pójdzie do przedszkola czyli przez pierwsze 4 lata jego życia. Pracę miałam nieciekawą. Ale po 8 miesiącach siedzenia w domu bardzo źle się czułam, popadłam w depresję, przestałam o siebie dbać i mimo iż byłam w w domu mało czasu poświęcałam dziecku i meżowi. Dom zarastał a ja coraz bardziej zamykałam się w sobie. Pewnego dnia zrozumiałam że brakuje mi pracy. Więc znalazłam nową która mnie satysfakcjonowała, praca mniej płatana ale dodawała mi skrzydeł. Pracowałam na pełny etat a po powrocie do domu spędzałam czas z synkiem i mężem, miałam czas i dla siebie i dla rodziny.

    Ja znalazłam swoją drogę, nie neguje decyzji "Kur domowych" bo wiem że praca non stop w domu to ciężka praca.

    Ale to każda z nas musi wiedzieć co będzie dobre dla nas samych i dla rodziny. Ważne by dla dobra rodziny nie poświęcać swoich marzeń i ambicji, bo to do niczego nie prowadzi

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo dzisiejsza kura domowa to menager domu :p bardzo wysokie i odpowiedzialne stanowisko :) i wcale nie piszę tego żartem czy złośliwie.
    Ale z drugiej strony nie mam też nic do takich kur domowych, które nie malują na co dzień paznokci, nie chodzą wymalowane ani ubrane w najmodniejsze ciuchy a ich główne zajęcie to gadki z innymi mamami przy piaskownicy, każdy ma prawo żyć tak jak chce ...
    Ja osobiście kiedyś, tak jak Anna marzyłam o byciu taką właśnie niby zwykłą kurą domową, wtedy nie mogłam, musiałam wracać do pracy, przy drugim dziecku przez chwilę miałam taką możliwość i gdy ten czas się kończył to nie mogłam doczekać się powrotu do ludzi i pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Każda sytuacja ma swoje plusy i minusy. Ja jestem narazie z dziećmi w domu, ale czasem mam dość i chciałabym iść do pracy, do ludzi, do działania. A z drugiej strony wiem, że jak pójdę do pracy będzie mi brakowało tego czasu z dziećmi. Ważne żeby zadać sobie pytanie co w danym momencie jest dla mnie najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń