środa, 9 lutego 2011

Terror laktacyjny...

Zapewne dużo na ten temat można znaleźć w sieci, ale ja opowiem swoją historię. Tak naprawdę dopiero parę miesięcy po zakończeniu (przymusowym) karmienia piersią zrozumiałam, że doświadczyłam tzw. terroru laktacyjnego.
Otóż zaczęło się zwyczajnie, wizyta u położnej, lekarz, szkoła rodzenia, koleżanki, koledzy (no tu może przesadziłam ;), rodzina wszyscy jak jeden mąż twierdzili: "Każda matka jest w stanie wykarmić swoje dziecko".
Hmmm zaszczepili mi tą myśl bardzo głęboko w mojej głowie, nie wiedziałam, że aż tak. Po paru miesiącach, gdy mały był już wśród nas, ta myśl mnie prześladowała dniami i nocami, a mój synio wciąż płakał...Czemu płaczesz myślałam, przecież nie z głodu, przystawiam Cię do piersi (dobrze, tak powiedziała położna), a każda matka wykarmi o własnych siłach swoje dziecko. Po trzech tygodniach męczarni (mojej i mojego dziecka) stwierdziłam, że pier....,dałam mu butelkę. Mój synio pierwszy raz spał 3 godziny, ani razu nie zapłakał, co się później okazało miałam za mało mleka, dodam tylko, że sprawdzałam, czy przypadkiem nie mam za chudego mleka (nie było przynajmniej w/g moich koleżanek, które uświadomiły mnie, że jak śmietanka się wytrąca to jest ok - hmmm nie będę tego teraz komentować).

Tak więc, drogie mamy - Nie każda matka jest w stanie wykarmić swoje dziecko, co więcej nie ma przymusu, nie róbmy z siebie cierpiętnic bo tak nam ktoś powiedział, co więcej nie pozwalajmy cierpieć dziecku (ja pozwoliłam przez trzy tygodnie i do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć)

Drodzy rodzice, koleżanki, i inni prolaktacyjni (jak zwał tak zwał) - wara od naszych piersi i sposobu karmienia naszego dziecka ! To nasza sprawa i nasz wybór.

Przeciwniczka terroru laktacyjnego

5 komentarzy:

  1. To dla mnie świeży temat. Miesiąc temu urodziłam dziecko i od początku starałam się karmić piersią. tylko, że nie miałam czym. W szpitalu wspierano mnie, radzono stymulowanie brodawek laktatorem, przystawianie małego jak najczęściej. Pierwsze KROPLE pojawiły się w trzeciej dobie! Potem niestety nie było lepiej. Walczyłam 12 dni, potem się poddałam. Dziecko nie chciało ssać piersi, skoro w butelce było więcej mleka. Płakałam dwa dni, na szczęście rodzina mnie pocieszała, że dziecko na butli też czuje się kochane i będzie zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie ja również płakałam, że daje dziecku butle, ale po prawie dwóch latach stwierdzam: nic się nie stało, moje dziecko rozwija się prawidłowo i myślę, że nie czuje się mniej kochane bo było karmione butelką :), oczywiście, że trzeba próbować, nie mówię, że nie, ale bez przesady. Dobrze, że rodzina Cię wspierała, to naprawdę dużo :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj i ja w tym temacie miałabym sporo do powiedzenia ale może zostawię to na temat jakiejś mojej notki a co do Twojego posta to napiszę, że się zgadzam i popieram w ponad 100%, wara !
    Sama też przepłakałam kilka tygodni bo miałam super mega laktację a musiałam dziecko odstawić i czułam się jak najpodlejsza matka na świecie :( bzdura totalna, szkoda życia i łez...
    Ulu, ciesz się macierzyństwem i nie trać czasu na zbędne smutki doły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poruszyłaś temat rzekę... Te problemy na szczęście za Nami już... U mnie też nie było kolorowo z karmieniem a terrorru doświadczyłam od własnej matki.. to nie było miłe...
    1 syn - miesiąc na piersi + dokarmianie butelką
    2 syn - trzy miesiące na piersi + dokarmianie butelką :-o

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram Twojego posta w zupełności!

    Ja tez swoje przeszłam, z tym, że u nas był problem z uczuleniem na białko mleka krowiego, które miała moja Córka.
    Niestety, nawet lekarz uważał, że dziecko płacze i ulewa dlatego, że je przekarmiam (!?!?!?!).
    Dopiero po dwóch miesiącach inny lekarz stwierdził, że to skaza białkowa i mam dwa wyjścia - restrykcyjna dieta eliminacyjna i karmię dalej ( z tym, że bez gwarancji, że się poprawi) lub przechodzę na mleko dla alergików.
    Wahałam się, zastanawiałam i ostatecznie zdecydowałam się na butelkę.
    W opinii osób postronnych byłam oczywiście niekochająca, wyrodną matką, która dla własnej wygody wybiera mm. Trochę bolało. Ale jak tylko zauważyłam poprawę u mojej Córki przestałam się tym przejmować.

    To wysławianie pod niebiosa karmienia piersią to przesada. Każda kobieta powinna mieć wybór. Wszak instynktownie każda wie, co dla niej i dziecka najlepsze.

    Uff...ale się rozpisałam:)

    Dziękuję za wizytę u mnie i zapraszam ponownie:)Ja na pewno tu jeszcze się zjawię;)

    OdpowiedzUsuń