wtorek, 28 czerwca 2011

wściekła żona part II

No to zaczęła się część druga, mamy w domu małą wojenkę, wynik jest taki, że śpimy osobno. Ja chce pogadać, on mówi, że jest zmęczony. Ja próbuje wyjaśnić, on mówi, że naskakuje na niego. Ja chce prawdy, on mówi półsłówkami. Nie jest dobrze, teraz mam etap wkurwienia, wczoraj był etap płaczu i żalu. Kolejny cudowny dzień przed nami.

7 komentarzy:

  1. Faceci.
    Ale dopiero co pogdziłam się z mężem i wpuściłam go do łoża małżeńskiego. U mnie są inne etapy. Zaczyna się od cichych dni a dopiero potem jest próba wyjaśnienia i ewentualna próba wynagrodzenia.

    Trzymam kciuki.

    Mój tata mówi że prawdziwe małżeństwo poznać nie po tym jak się kłucą a jak się godzą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zaczynam od cichych dni i taka durna jestem, że mogłabym w nich trwać i trwać. No i zgadzam się, że nie ma małżeństw, które nie przechodziły choć raz poważnego kryzysu. Trzymamy za was kciuki i czekamy na dobre wieści z frontu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. odczekaj, a potem jak ochłonie wywal mu cała prawdę, u mnie to działa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm wiecie, że z moim M. nie da się wogóle teraz pokłócić. Kiedyś tak, latały książki, czasem inne przedmioty, nie gadaliśmy parę dni, tygodni, ale tak było przed ślubem. Po ślubie tylko raz się pogniewałam na dobre. On nigdy. W sumie chyba nie mamy o co się spierać... Powodzenia... czasem duży dystans do problemu pokazuje, ze problem jest błahy....

    OdpowiedzUsuń
  5. problem nie okazał się aż taki jak sobie wyobrażałam, ale mimo wszystko kłamstwo było, a to jest coś czego nie jestem w stanie znieść, przetrawić i odpuścić. Wczoraj nastąpiło kolejne starcie, wyjaśnił mi chyba wszystko (mam taką nadzieję),a jednak pozostaje niesmak, że znowu mnie okłamał...
    Dzięki za słowa otuchy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę się tylko domyślać, co między wami zaszło nie tak - ale nieważne czy problem błahy czy nie - kłamstwo jest kłamstwem.
    Najlepiej (przynajmniej u mnie) działa system: jak chłop mnie wku**i, wychodzę z pokoju, bez okazania jakichkolwiek emocji. On za 10 minut pęka - przychodzi i przeprasza. Dopiero potem omawiamy problem na spokojnie, jak już obydwoje ochłoniemy. I tak żyjemy już 9 lat...(5 lat po ślubie)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak potwierdzam ten system się sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń