wtorek, 8 marca 2011

Dzieci dopasowane do szablonu

"W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z ogromną presją kulturową. Matki słyszą, że mają dążyć do jakiegoś wzoru, być idealne, a miarą tego, że dobrze wywiązują się ze swojej roli, mają być ich idealne dzieci - dopasowane do szablonu, "wygodne" dla otoczenia." - prof. Katarzyna Schier
No właśnie...krótka chwila refleksji, faktycznie tak jest, mamy być idealnymi matkami, które mają idealne dzieci: nie krzyczące, nie wiercące się, zawsze ładnie ubrane, nie mówiące za dużo, nie biegające, ładnie jedzące obiad itd...
Mam chrześnice, bardzo ją kocham i żal ściska mi serca widząc sposób jej wychowania przez rodziców. Wiecznie ściga ideał przypisany jej przez matkę. Jaki ideał ma w głowie moja szwagierka, hmmm myślę, że następujący|:
- wzorowa uczennica,
- musi ładnie pisać i perfekcyjnie prowadzić swoje zeszyty
- ma sama odrabiać lekcję i pamiętać co jest zadane (nie oszukujmy się dziecko w III klasie nie myśli o odrabianiu lekcji tylko o bajkach w TV lub zabawie z koleżankami)
- ma ładnie tańczyć ( od kilku lat chodzi na zajęcia dodatkowe)
- ma pilnie uczyć się angielskiego (popieram, ale bez przesady, żeby nauczyciel na zajęciach dodatkowych krzyczał na nią przy rówieśnikach, że czegoś nie umie)
- ma być ładnie ubrana, nie wolno się jej pobrudzić (było tak nawet jak miała kilka lat...)
- na imieninach dziadka najlepiej żeby była cicho i absolutnie nie zagadywała dziadka i nie wchodziła mu na kolana bo jak to tak (śmieszne i tragiczne zarazem)
- ma ładnie mówić proszę, przepraszam, dziękuję, dzień dobry itp
- ma opiekować się młodszym bratem bo to jej obowiązek (bzdura, to obowiązek rodzica, jak się chciało drugie dziecko ...)
- i wiele wiele innych mniej lub bardziej bzdurnych rzeczy

A jaka jest w mojej ocenie moja chrześnica - po prostu świetna, żeby tylko mama pozwoliła jej być sobą...

2 komentarze:

  1. O żesz Ty! Ja wychodzę z założenia, że brudne dziecko = szczęśliwe dziecko ;-) Nie spinam się jak któreś wyjada obiad rękami, w końcu mam pralkę i ścierkę ;-) Nie krzyczę jak kredą malują po ścianie, zawczasu pomalowaliśmy je zmywalną farbą. Kanapa też jest zmywalna. Tony okruszków codziennie pochłania odkurzacz. Pozwalam im pomagać w kuchni, łazience. Razem gotujemy, pieczemy, nastawiamy pranie. Razem też rysujemy, budujemy z klocków i turlamy się po podłodze :-) Na tym chyba polega dzieciństwo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie na tym chyba polega, mój mały codziennie chodzi umorusany i jakoś żyje, nic mu nie jest, a nawet powiem więcej jest szczęśliwy, ale niektóre matki mają takiego pierd...lca jak moja bratowa ech....dlatego mi tak żal tej małej bo w wieku 10 lat matka robi z niej dorosłą, zamiast pozwolić być dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń