wtorek, 22 marca 2011

No i po debacie...

Tak sobie myślę, że albo jestem głupia, albo politycy mówią innym językiem niż zwyczajni ludzie. Specjalnie oglądałam debatę, żeby się czegoś dowiedzieć, poznać prawdę jak to jest z OFE, czy są potrzebne, czy nie, w ogóle jakieś merytoryczne podejście, żeby móc powiedzieć, że ten czy ten podjął dobrą decyzję, na której zyskamy my wszyscy jak już będziemy na emeryturach. No i dupa...Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć tej paplaniny jednej i drugiej strony, którzy chcą dobrze, a którzy nie? Odniosłam wrażenie, że nikt, tylko każdy broni swojego stołka, nie zwracając uwagi na to co najważniejsze, czyli nas. Czyli norma, debaty zawsze wyglądają i kończą się tak samo - nikt z nich nic nie wynosi, a przynajmniej nie ja. Poszperam w necie, może coś ciekawego znajdę o tej reformie reformy ...

2 komentarze:

  1. Z jednej strony to pocieszające, że nie tylko ja mam podobne wrażenie. Z drugiej, może to dowód na to, że macierzyństwo wypiera nam mózgi? Najpierw zmiana w/s horrorów, teraz nie ogarniamy politycznego bełkotu. Może wszyscy dookoła wiedzą o co chodzi, a tylko my mamy zupki, kupki i pieluchy przed oczami? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No może tak być, chociaż mam nadzieję, że nie do końca, chociaż jak tak się wgłębię, to lepiejdla Polski, żebyśmy tylko my nie rozumiały tego bełkotu, bo to świadczyłoby o tym, że jeszcze są u nas rozumni ludzie ;)

    OdpowiedzUsuń